Czy nie denerwuje nas wysokość opłat za korzystanie z karty kredytowej. Zapewne tak. Kiedyś człowiek dostawał wypłatę do ręki i płacił w sklepie wyłącznie cenę produktu. Dziś pieniądze są na kontach bankowych a my otrzymujemy plastikowe kartoniki i płacimy za każde ich użycie. Płacimy nie tylko cenę towaru, który nabywamy, ale do tego jeszcze „takie sobie myto” za to, że płacimy. Dokonujemy wypłaty z bankomatu, aby w sklepie płacić gotówką i uniknąć owego „myta” to bank pobierze prowizję od wypłaty z bankomatu i tak w kółko. Ciągle jesteśmy okradani.
Nie dość, że powierzamy bankowi nasze pieniądze, którymi w tym czasie może on dysponować i faktycznie to robi, bo banki obracają papierami wartościowymi za pieniądze klientów i z tego czerpią największe zyski, to jeszcze każą nam płacić za to, że pozwalamy im tak postępować. Oczywiście jest to dość spore uproszczenie zasad funkcjonowania kont bankowych, ale w ogólnym założeniu tak jest.
Z pomocą społeczeństwu przychodzi Unia Europejska. Parlament Europejski przegłosował propozycję ujednolicenia limitów opłat intercharge przy transakcjach transgranicznych i krajowych dokonywanych kartami płatniczymi w całej UE. Oznacza, to, że prowizje od korzystania z kart bankowych będą jednakowe w całej Europie, a w przypadku Polski oznacza to obniżenie tych stawek. Polska, jak się okazuje ma najwyższe prowizje od korzystania z kart płatniczych w całej UE. Stracą za to społeczeństwa w krajach, gdzie te stawki były najniższe. Dodatkowo, jawna ma być też informacja o prowizjach, jakie pobierają firmy emitujące karty bankowe – Visa i MasterCard.
Zatem jest szansa, że najbliższym czasie banki nam trochę ulżą. Oby tylko nie ulżyły za bardzo. Wiadomo przecież, że niektóre banki, aby zwabić klientów oferują różnego typu bezpłatne usługi, w tym również brak prowizji od niektórych transakcji wykonywanych kartami płatniczymi. Zatem, dzięki tej regulacji w niektórych przypadkach te prowizje znów powrócą. Klienci, którzy skorzystali z ofert promocyjnych banku mogą poczuć się oszukani.